poniedziałek, 8 czerwca 2009

poniedzialki sa nudne

zwlaszcza, gdy sie plywa a statek stoi na stoczni i pracy nie ma :-( wszyscy w pospiechu gdzies pedza po ulicy a ja siedze w domu. nie - nie zarabiam rowniez. takie sobie uczucie, powiem szczerze.

pogoda jest ok ale tylko ok - slonce i 16 stopni,a wiec szalu nie ma,mimo to zaryzykuje sandaly. juz najwyzszy czas dac moim girom troche slonca i swiezego powietrza.

strasznie mnie irytuje moja sytuacja zawodowa,zwlaszcza jak ma sie dom na karku - finansowo. Pewnie,zarabiam naprawde duzo...ale pod warunkiem, ze zadzwonia. Czasem jest tak,ze sie siedzi w domu ze dwa tygodnie i ani widu ani slychu,a czasem tak, ze caly miesiac Cie ganiaja i pod koniec padasz z wycienczenia. Teraz zaczyna sie ponownie okres prosperity finansowej - jakos tak do wrzesnia,pazdziernika - bede miala duzo pracy,duzo pieniedzy na koncie...a potem? Bog raczy wiedziec...i znow czekanie pod telefonem....a kredyt w banku czeka i ma w dupie czy mialam caly etat w tym miesiacu czy tylko polowke a moze wcale.

uchh,sorry za takie marudzenie ale jakos tak mnie dzis wzielo. ide cos robic ze soba, ciao.

piątek, 5 czerwca 2009

mieszkanko

tak jak juz mowilam,byly u nas bardzo mile panie i zmienily nam troszke mieszkanko textyliami.Przede wszystkim.Nawet nie myslalam, ze to tak pojdzie gladko.Oczywiscie kazaly nam wyniesc polowe rzeczy albo do piwnicy albo w ogole(mam na mysli permanentne wyniesienie pt. 'idz z tym i nie wracaj'). Bardzo sie ciesze ze bylam na statku buahahah - i to M. a nie ja latal w ta i z powrotem z tymi rzeczami - a schodki u nas nielekkie,krete i waskie.Z winda dla staruszkow.Takie specjalne krzeselko jest dla staruszkow, co jezdzi po schodach - a w zasadzie po poreczy (nie - nie jest to predkosc 80km/h - uprzedzajac pytania). zajmuje zajebiscie duzo miejsca, a te osoby, ktore nim jezdza to dwie stare zasuszone wiedzmy-donosicielki,ktorym NA PEWNO nie zaszkodziloby gdyby tak ktos je puscil z tym krzeselkiem wiuuuuuu! do przodu i nie zatrzymal.Bylo strasznie fajnie jak przez te malutkie kreciutkie waziutkie schodeczki znosilismy wanne - dla ulatwienia dodam, iz byl to rozmiar standard.Rozwazalismy wyrzucenie jej przez okno nie zwazajac na ewentualne ofiary, tacy bylismy zdesperowani bo nie moglismy 'zakrecic' z nia przez to zasrane krzeselko.Ale dalismy rade,ryzykujac uszkodzenie kregoslupa M. Przez te krete schody powaznie rozwazamy przeprowadzke z pomoca balkonu - seriously.Tu sie tak robi na co dzien niemalze.
Wrocilam w poniedzialek ze statku,w poniedzialek M.mial operacje barku - a teraz siedzi w domu i syka - bardzo go boli,nie mozna go w ogole dotknac,ze nie wspomne o innych rzeczach....Ja bylam u dentysty i przezylam, co uwazam za swoj maly osobisty sukces....
Uciekam teraz - ide pobiegac,fajna pogoda na bieganie.

foto z mieszkanka :-)